poniedziałek, 6 marca 2017

Pick Szeged

 Jose Manuel Sierra

 Jose Manuel Sierra

 Jose Manuel Sierra

 Jose Manuel Sierra

 Denis Buntić

 Denis Buntić

 Denis Buntić

 Denis Buntić

 Sergei Gorbok

 Sergei Gorbok

 Sergei Gorbok

 Sergei Gorbok

 Jonas Kallman

 Jonas Kallman

 Jonas Kallman

 Jonas Kallman

 Thiagus Petrus Goncalves Dos Santos

 Thiagus Petrus Goncalves Dos Santos

 Thiagus Petrus Goncalves Dos Santos

 Sandro Obranovic

 Sandro Obranovic

 Sandro Obranovic

 Zubai Szabolcs

 Zubai Szabolcs

 Zubai Szabolcs

 Stas Skube

 Stas Skube

 Bodo Richard

 Bodo Richard

 Matej Gaber

 Matej Gaber

 Banhidi Bence

 Banhidi Bence

 Balogh Zsolt

 Alen Blazevic

 Rodriguez Pedro

 Mario Sostaric

 Juan Carlos Pastor

 Juan Carlos Pastor

Juan Carlos Pastor

Nie odkryję Ameryki mówiąc, że piłka ręczna to moja wielka pasja, gdyż o tym doskonale wiecie, więc, gdy tylko pojawiła się okazja ponownego wyjazdu do Kielc, aby zebrać kolejny zespół grający w Lidze Mistrzów nie zastanawiałem się ani trochę.

Tym razem padło na Pick Szeged, gdzie również występuje wielu światowej klasy zawodników z Jose Manuelem Sierrą, Denisem Bunticiem, Sergeiem Gorbokiem i Jonasem Kallmanem na czele.
Szkoleniowcem również jest znakomita postać - Juan Carlos Pastor, który trenując reprezentację Hiszpanii został Mistrzem Świata, Wicemistrzem Europy, a z Igrzysk Olimpijskich z Pekinu przywiózł brązowy krążek.

Nie ukrywam jednak, że dla mnie postacią numer jeden w szeregach Picku jest właśnie Jose Manuel Sierra - wychowanek Barcelony, i to możliwość spotkania własnie z nim elektryzowała mnie najbardziej.
Drugi w kolejce był rzecz jasna Sergei Gorbok, który mile zaskoczył mnie świetną znajomością języka polskiego, jak się okazało zdolność tę zawdzięcza Mariuszowi Jurasikowi, z którym dzielił mieszkanie za czasów wspólnej gry w Rhein-Neckar Lowen.

Jak zwykle po godzinie 12:00 zjawiłem się w hotelu, w którym zawsze stacjonują drużyny przyjeżdżające na mecz z VIVE. Dla pewności w recepcji upewniłem się, czy Pick jest w hotelu, lecz niestety Pani wykazała się słabą wiedzą o sporcie i jedyne co była mi wstanie powiedzieć to fakt, że w hotelu jest grupa z Węgier, lecz obecnie gdzieś wyszła.
Na początku się ucieszyłem, gdyż stwierdziłem, że zapewne podopieczni Carlosa Pastora udali się na spacer. W przekonaniu tym utwierdził mnie filmik wrzucony na klubowego facebooka.
Sytuacja coraz bardziej stawała się jednak podejrzana, kiedy po godzinie czekania nikt z tego rzekomego spaceru nie wracał. Po dwóch godzinach w końcu przyjechał jakiś autobus, lecz byli to kibice...

Po raz kolejny udałem się do recepcji, aby upewnić się, czy aby na pewno zakwaterowani są tu zawodnicy. Pani nie była co do tego w pełni przekonana, gdyż jak twierdziła - nie wie.
Postanowiłem zapytać więc u źródła, czyli u fanów Picku. Pierwsza próba nie udana, gdyż pewna węgierka angielski znała jeszcze słabiej niż ja, czyli w ogóle.
Druga próba była już o wiele bardziej obiecująca, a moimi informatorami zostało dwóch kibiców palących na zewnątrz papierosa. W tym przypadku również poprawnie sformułowane gramatycznie zdanie po angielsku zostało niezrozumiałe, więc przeszedłem do języka migowego, który zawsze się sprawdza i do którego cały czas próbuję przekonać moją Panią od angielskiego - narazie bezskutecznie...
Jeden z mężczyzna na słowa "Pick", "Hotel", "Where" wyciągnął telefon, wszedł na facebooka (prawdopodobnie) jednego z masażystów, który z okna hotelu zrobił zdjęcie, pokazujące panoramę wokół niego i wrzucił na swój profil. Z tą własnie fotografią udałem się do recepcji, lecz ponownie na pomoc nie miałem co liczyć. O wiele bardziej wylewna była kelnerka wraz kelnerem w restauracji, którzy powiedzieli mi nazwę hotelu oraz ulicę na której się znajduje.

Po przybyciu na miejsce od razu w oczy rzuciły mi się kartki ze strzałkami kierujące do restauracji z logiem klubu, który był moim celem, więc byłem pewien, że tym razem trafiłem właściwie.
Zbliżała się już godzina meczu, więc lada chwila na dół powinni schodzić zawodnicy i tak też się stało. Przed wejściem do autokaru udali się jeszcze do restauracji na kawę i ciastko, dzięki czemu czasu na podpisanie wszystkich fotek było bardzo dużo, wystarczyło go również na zrobienie wspólnych zdjęć, które możecie zobaczyć -----> tutaj.

Bardzo miłe zaskoczenie spotkało mnie również podczas gdy po powrocie do domu przeglądałem facebookowy profil Picku, gdzie znalazłem takie coś :)


Jak widać autentyczności podpisów nie da się zakwestionować, więc zapraszam do zakładki wymiana.

7 komentarzy: