poniedziałek, 10 lutego 2020

4 Nations Cup

 Ruben Garabaya

 Ruben Garabaya

 Yuri Shevtsov

 Marc Canellas

W dniach 27-29 grudnia w Tarnowie rozegrany został towarzyski turniej w piłce ręcznej, a jak sama nazwa mówi udział w nim wzięły cztery reprezentacje. Oprócz Polski na boisku zaprezentowała się Hiszpania B, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz kadra Białorusi. Impreza ta była inauguracją przebudowanej hali "Jaskółka".



Na turniej akredytowałem się jako dziennikarz i początkowo nie miałem zamiaru zbierać autografów, gdyż oprócz naszej reprezentacji nie wiedziałem do końca jacy zawodnicy wystąpią w pozostałych zespołach. Plany z czasem uległy jednak zmianie.

Po pierwszym dniu wiele niewiadomych zostało wyjaśnionych dzięki meczowym protokołom, a dodatkowo zobaczyłem, że ewentualne zbieranie byłoby nad wyraz łatwe, gdyż jeśli chodzi o organizację i wyznaczenie poszczególnych stref w których mogą poruszać się dziennikarze, to temat po prostu leżał.

Bardzo się również zdziwiłem odbierając akredytację, gdyż nikt mnie nie wylegitymował, ani nawet nie poprosił o nazwisko. Mówiąc, że jestem z prasy, po prostu dostałem plakietkę, co mnie mega zaskoczyło, gdyż pierwszy raz spotkałem się w tej kwestii z tak luźnym podejściem. 




Hala "Jaskółka" w pełnej okazałości

Sama hala zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Rzecz jasna nie jest to ERGO Arena, czy obiekt w Krakowie, lecz jak na nasze ligowe standardy i miasto tej wielkości, co Tarnów, to z pewnością jest wystarczająca. Jedyny minus to trybuny, których poprzez zamknięte strefy nie dało obejść się dookoła, przez co trzeba było wychodzić na korytarz, a to zajmowało sporo czasu.

Na drugi dzień turnieju przyjechałem wyposażony w zdjęcia, lecz jak się okazało organizatorzy naprawili początkowe błędy i zaostrzyli strefy, w których można się było poruszać lub też nie. W ten oto sposób udało mi się zebrać tylko kilka podpisów, lecz nie byle jakich, gdyż na fotkach podpisały się legendy hiszpańskiej oraz białoruskiej piłki ręcznej, czyli Ruben Garabaya oraz Jurij Szewcow. Dodatkowo swój autograf złożył Marc Canellas, brat legendarnego już Joana.

Jeśli chodzi o zdobycze aktywnych zawodników oraz trenerów, to by było na tyle, gdyż co prawda na upartego udało by się jeszcze coś podpisać, np. podając zeszyt komuś ze sztabu - co de facto mi proponowano - lub udając się do hotelu lecz nie lubię robić czegoś na siłę, a pomysł z hotelem nie wypalił, bo prostu na mecze nie jeździłem sam dlatego też odpuściłem. Nie znaczy to jednak, że z Tarnowa wróciłem tylko z czterema autografami, lecz o tym w kolejnych notkach.




"Trybuna" prasowa do poprawki

Co do samego turnieju, to jego pozostałą część spędziłem w loży prasowej, która była dosyć mocno prowizoryczna, przez co widoczność z niej była średnia. Zapewne gdyby nie moje 175 cm wzrostu, to bym nie narzekał, gdyż wtedy nie miałbym krawędzi szyby na wysokości oczu...



Turniej 4 Nations Cup będę jednak wspominał bardzo miło, gdyż mecze reprezentacji zawsze są okazją do spotkania znajomych dziennikarzy lub też osób z innych klubów, którzy na co dzień rozsiani są po całej Polsce. Tak też było i tym razem, a ja już nie mogę doczekać się kolejnego spotkania.


Nieliczni, ale fanatyczni

Co do wspomnianych spotkań, to nie było ich za wiele, gdyż niestety zainteresowanie ze strony mediów towarzyskim turniejem reprezentacji, która jest w trakcie przebudowy nie było spore, mimo, że był to ostatni sprawdzian podopiecznych Patryka Rombla przed Mistrzostwami Europy. Widać to zresztą po ilości dziennikarzy z mixed zonie.

Aha, Polska zajęła w tym turnieju trzecie miejsce, a wygrała Hiszpania. Wspominam tak dla formalności...

2 komentarze:

  1. Gratuluję!! :) Zapraszam na nowy post: http://autografymalutkiej.blogspot.com/2020/02/421-marieta-gotfryd.html

    OdpowiedzUsuń