Thierry Omeyer
Thierry Omeyer
Thierry Omeyer
Thierry Omeyer
Thierry Omeyer
Thierry Omeyer
Thierry Omeyer
Rodrigo Corrales
Rodrigo Corrales
Rodrigo Corrales
Nikola Karabatić
Nikola Karabatić
Nikola Karabatić
Nikola Karabatić
Nikola Karabatić
Nikola Karabatić
Nikola Karabatić
Mikkel Hansen
Mikkel Hansen
Mikkel Hansen
Mikkel Hansen
Mikkel Hansen
Mikkel Hansen
Mikkel Hansen
Mikkel Hansen
Daniel Narcisse
Daniel Narcisse
Daniel Narcisse
Daniel Narcisse
Daniel Narcisse
Daniel Narcisse
Uwe Gensheimer
Uwe Gensheimer
Uwe Gensheimer
Uwe Gensheimer
Uwe Gensheimer
Uwe Gensheimer
Uwe Gensheimer
Uwe Gensheimer
Henrik Mollgaard
Henrik Mollgaard
Henrik Mollgaard
Henrik Mollgaard
Henrik Mollgaard
Nedim Remili
Nedim Remili
Nedim Remili
Nedim Remili
Nedim Remili
Luka Stepancic
Luka Stepancic
Luka Stepancic
Luka Stepancic
Luka Stepancic
Jesper Nielsen
Jesper Nielsen
Jesper Nielsen
Jesper Nielsen
Sander Sagosen
Sander Sagosen
Sander Sagosen
Jovo Damjanović
Jovo Damjanović
Benoit Kounkoud
Benoit Kounkoud
Benoit Kounkoud
Benoit Kounkoud
Staffan Olsson
Staffan Olsson
Staffan Olsson
Staffan Olsson
Zvonimir Serdarusić
Zvonimir Serdarusić
Gdy zacząłem jeździć do Kielc zbierać autografy najlepszych piłkarzy ręcznych świata przy okazji meczów w Lidze Mistrzów, byłem w niebo wzięty kiedy mogłem obcować z zawodnikami tak świetnych klubów jak Veszprem, Rhein-Neckar Lowen, THW Kiel czy też Vardar Skopje. Zawsze jednak z tyłu w głowy była ta myśl, czy będzie mi dane kiedykolwiek poprosić o podpisy zawodników PSG, czy też Barcelony?
Ku mojej radości w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów PGE VIVE Kielce trafiło właśnie na PSG, których skład to jedna wielka plejada gwiazd. Abalo, Hansen, Gensheimer, Narcisse, Omeyer oraz przede wszystkim Nikola Karabatić, którego wielu nazywa Leo Messim piłki ręcznej. (Warunki fizyczne "nieco" jednak przemawiają na korzyść Francuza...)
Ku mojej radości w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów PGE VIVE Kielce trafiło właśnie na PSG, których skład to jedna wielka plejada gwiazd. Abalo, Hansen, Gensheimer, Narcisse, Omeyer oraz przede wszystkim Nikola Karabatić, którego wielu nazywa Leo Messim piłki ręcznej. (Warunki fizyczne "nieco" jednak przemawiają na korzyść Francuza...)
To wręcz niemożliwe, aby w jednym klubie było aż tyle gwiazd światowego formatu, lecz dzięki katarskim dolarom w Paryżu nie ma rzeczy niemożliwych, o czym przekonaliśmy się już wielokrotnie -----> $$$$$$$$
Do wyjazdu przygotowywałem się od dawna, głównie mentalnie, gdyż cały czas obawiałem się, że coś stanie mi na przeszkodzie i śladem "Siary" z komedii "Kiler" cały misterny plan pójdzie w piz**. Całe szczęście w moim przypadku nic takiego nie miało miejsca, a ja każdego dnia z niecierpliwością spoglądałem w kalendarz, aż w końcu nastał 26. listopad i dzień w którym szczęśliwy (biorąc auto mamuśce bo moje zepsute) wyruszyłem do Kielc. Dzięki Iwonka! :*
Niestety cały czas była we mnie niepewność, gdyż hotele w których zawsze przebywały drużyny były zajęte, w związku z czym paryżanie musieli zatrzymać się w innym, którego niestety nie znałem, i w którym nigdy nie zbierałem autografów, wiec nie wiedziałem jak zostanę przyjęty przez obsługę.
Przyjazd Paris Saint-Germain był głośno komentowany w mediach i gazetach, a w jednej z nich pojawiła się informacja, jakoby Mistrzowie Francji zatrzymali się w jednym z hoteli, który doskonale znałem. Ja jednak wiedziałem, że jest to fałszywa informacja i około godziny 9:00 zjawiłem się pod wcześniej ustalonym adresem.
Po zajęciu miejsca na kanapie w hotelowym holu nie zostałem wygoniony, co było dobrą oznaką. Następnie w ramach "delikatnego przekupstwa" zostawiłem w recepcji dobrą czekoladę, a na moje słowa odnośnie tego co zamierzam robić usłyszałem: "Nie ma problemu, lecz proszę spokojnie."
Łatwiej niestety powiedzieć niż zrobić, ponieważ gdy nagle otworzyła się winda, a moim oczom ukazał się Nikola Karabatić obok którego szedł Mikel Hansen oraz kilku innych zawodników, zamurowało mnie. Stałem jak wryty, a gdy Ci weszli do restauracji dopiero wtedy przypomniałem sobie po co tutaj jestem. Minęła chwila zanim się otrząsnąłem i zacząłem zbierać autografy.
Łatwiej niestety powiedzieć niż zrobić, ponieważ gdy nagle otworzyła się winda, a moim oczom ukazał się Nikola Karabatić obok którego szedł Mikel Hansen oraz kilku innych zawodników, zamurowało mnie. Stałem jak wryty, a gdy Ci weszli do restauracji dopiero wtedy przypomniałem sobie po co tutaj jestem. Minęła chwila zanim się otrząsnąłem i zacząłem zbierać autografy.
Niestety niektórzy zawodnicy nie byli zbyt skorzy do rozdawania podpisów, choć prawdę mówiąc nikt nie odmówił. Na zimne przyjęcie przez Mikkela Hansena byłem przygotowany, gdyż jego chłodne podejście do kibiców jest dosyć znane, lecz muszę przyznać, że podpisał się bardzo starannie, za co mu dziękuję. Zdziwił mnie za to Daniel Narcisse - wiecznie uśmiechnięty zaeidnik tym razem złapał marker, pobazgrał po czterech fotkach i rzucił mi mazakiem na zeszyt...
Z resztą zawodników specjalnego problemu nie miałem, a najmilej bez wątpienia wspominać będę Uwe Gensheimera, który z uśmiechem na ustach wziął moje zdjęcia, usiadł, aby je dokładnie podpisać, a następnie zapozował do wspólnej fotografii. Ta niestety wyszła niewyraźna, a gdy poprosiłem o jeszcze jedną bez problemu się zgodził.
Dalej jednak nie "dorwałem" Nikoli Karabaticia, który po śniadaniu przemknął gdzieś niezauważony. W końcu jednak udało się! Po kilku godzinach ponownego czekania winda zjechała na dół, a z niej wysiadł Francuz uważany przez wielu za najlepszego w historii. Dla mnie zobaczenie go na żywo, a tym bardziej poproszenie o autograf oraz wspólne zdjęcie było spełnieniem marzeń. Wielu z Was może się temu dziwić, gdyż piłka ręczna nie jest jednak tak popularna jak nożna, lecz w tym wypadku obie te dyscypliny stawiam na równi, a podczas podpisywania zdjęć przez Nikolę ręce trzęsły mi się jak szalone, a nogi miałem z waty. W tym samym momencie jednak odetchnąłem, gdyż jedno z kolekcjonerskich marzeń zostało właśnie spełnione!
W hotelu spędziłem cały dzień. Siedziałem tam od godziny 9:00 do 17:00 i było to zdecydowanie najdłuższe zbieranie z mojej "kolekcjonerskiej karierze", która tak naprawdę nie jest długa. Jednego jestem pewien - było warto, gdyż nie da się słowami opisać tego jak się czułem podczas gdy na wyciągnięcie ręki miałem swoich idoli. Niestety sporym minusem był brak Luc'a Abalo, ale jak wiadomo nie można mieć wszystkiego. No chyba, że jesteś szejkiem będącym prezesem P$G...
Co ciekawe nie był to koniec, gdyż czekała mnie jeszcze prawdziwa "truskawka na torcie". W kieszeni miałem bilet na dzisiejszy mecz, który pobudzał nie tylko moją wyobraźnię.
Na spotkanie to wybrałem się wraz z kolegami, a starcie było niezwykle zacięte. Ostatecznie PSG zwyciężyło 30:29, lecz to, co działo się na parkiecie oraz na trybunach powodowało gęsią skórkę, a dodając do tego wydarzenia sprzed kilku godzin w hotelu mogę z pewnym przekonaniem powiedzieć, że dzień ten zapamiętam na długo!
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńCzytając to - trząsłem się razem z Tobą :)
Dobra robota !
https://autografy-adriana-arka.blogspot.com/
www.autographs-f1.com
gratulację
OdpowiedzUsuńGratulacje! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Zapraszam do mnie gdzie prezentuje autografy piłkarzy i aktorów.
OdpowiedzUsuńhttp://autografytynki.blogspot.com/
Dopiero zaczynam ☺
Gratulacje !
OdpowiedzUsuńGratulacje,świetne autografy ;)
OdpowiedzUsuńpabloautographs.blogspot.com
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń