czwartek, 24 maja 2018

Mecz Polska-Czechy w Katowickim Spodku z wysokości parkietu


5. kwietnia Polska Reprezentacja piłkarzy ręcznych miała rozegrać mecz towarzyski z rewelacją ostatnich Mistrzostw Europy - Reprezentacją Czech. Miejscem starcia był katowicki Spodek.

Powiem szczerze, że przez głowę przechodziły mi myśli, aby wybrać się na to spotkanie, lecz w końcu z tego planu zrezygnowałem. Jak się jednak okazało w klubie piłki ręcznej w którym pracuję narodził się pomysł, aby na to starcie zabrać nasze grupy młodzieżowe, gdyż z Mielca do Katowic nie jest daleko, w związku z czym nie mogłem przepuścić okazji, aby pod tę wycieczkę się podpiąć, a pretekstem było oczywiście "ja być fotograf, ja robić zdjęcia".




Po dwóch przystankach na stacji benzynowej i w renomowanej restauracji KFC w końcu dotarliśmy pod Spodek, który wyglądał jak...Spodek.
Oczywiście w ruch poszły aparaty, a inwencja twórcza doprowadziła do różnorodnych pozycji przed obiektywem niczym na castingu do TopModel.



Po przekroczeniu drzwi najpierw moim oczom ukazał się korytarz, który do nowoczesnych nie należał, w związku z czym od razu poprosiłem "ciocię Wikipedię" o podanie roku budowy obiektu. Okazało się, że Spodek "wylądował" w Katowicach w 1971 roku.

Kolejnym etapem podróży było znalezienie odpowiedniego wejścia na właściwą trybunę i muszę przyznać, że trochę nam to zajęło, lecz w końcu wspólnymi siłami zjawiliśmy się w swoim sektorze, a pierwszy werdykt brzmiał "myślałem, że to jest większe". Po odwróceniu bardzo szybko się jednak zreflektowałem, ponieważ w tym momencie moim oczom ukazały się wielkie trybuny, gdyż sektory na tym obiekcie są "rosnące" czyli zaczynają się od dość niskich, aby następnie przejść w bardzo wysokie.


 Widok na "niskie" trybuny


Widok na te "nieco" wyższe

W hali czekał już na mnie aparat, którym miałem porobić kilka zdjęć upamiętniających naszą wizytę, lecz jak się okazało została mi również wręczona akredytacja "Obsługa Hali", która upoważniała mnie do chodzenia po całym obiekcie. Oczywiście tego przywileju nie nadużywałem...no dobra może tylko trochę, kiedy to większość czasu przed meczem i w jego przewie spędziłem tuż za ławką rezerwowych naszej reprezentacji.



Nie był to mój pierwszy raz kiedy to zjawiłem się na meczu naszej kadry, gdyż "dziewictwo" straciłem w ERGO Arenie w Gdańsku, lecz po raz pierwszy mogłem uczestniczyć w wydarzeniach boiskowych z wysokości parkietu, jeśli mówimy rzecz jasna o kadrze, gdyż w lidze zjawisko to nie jest mi obce, aczkolwiek cały czas ekscytujące.












Pierwsza połowa nie do końca ułożyła się po naszej myśli, co wywnioskowałem z wyniku 10:14, gdyż z samego meczu wiem niewiele, ponieważ prawie przez cały czas wpatrzony byłem w obiektyw aparatu lub w telefon podczas gdy "ogarniałem" klubowe social media.


W drugiej połowie o wiele bardziej postanowiłem skupić się na samym spotkaniu, lecz niestety moje wsparcie na niewiele się zdało, gdyż nasza kadra przegrała z Czechami 21:25, co potwierdziło, że po odejściu legend polskiego szczypiorniaka, reprezentacja nadal jest w budowie. Myślę jednak, że pomimo początkowych trudności, projekt ten nie jest skazany na porażkę i mocno w to wierzę, gdyż kilka dni później Polacy pokonali Czechów "na terenie Krecika" 37:36, co pokazało, że wnioski zostały wyciągnie.



Po opuszczeniu hali muszę przyznać, że w nocy obiekt robi jeszcze większe wrażenie, gdyż co kilka sekund zmienia się kolor jego oświetlenia.

Wyjazd, jak i sam mecz będę wspominał bardzo miło, ponieważ po raz kolejny miałem okazję doświadczyć czegoś nowego, czym było przeżywanie meczu Reprezentacji z poziomu parkietu. Jeszcze kilka lat wcześniej po takiej przygodzie zapewne nie mógłbym usnąć przez tydzień, lecz pracując w jednym z klubów PGNiG Superligi środowisko to przestaje już być mi obce, co jest mega sprawą dla takiego chłopaka jak ja, który jeszcze nie tak dawno prosił o autografy swoich idoli (nadal to robi), a teraz z niektórymi z nich jest na "Ty", co jakiś czas temu było nie do wyobrażenia, a teraz z zawodnikami występującymi na parkiecie znasz się po prostu "z pracy"...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz